Sara Tavares

Wywiad z Sarą

Nagrywanie jest jak gotowanie: zbierasz smaki, a potem łączysz je ze sobą - mówi Sara Tavares. Znakomita portugalska pieśniarka będzie gwiazdą pierwszej edycji gdańskiego Siesta Festival (rok 2011)

Dużo koncertujesz, ale do studia wchodzisz rzadko, raz na cztery, pięć lat. Bardziej cenisz występy niż komponowanie i nagrywanie nowego materiału?

Obie te aktywności się uzupełniają. I przed każdą trasą koncertową trzeba jednak spędzić trochę czasu w studiu. W zasadzie lubię jedno i drugie. Nagrywanie jest jak gotowanie: kolekcjonujesz smaki, a następnie łączysz je ze sobą. Studio pozwala skoncentrować się na detalach, a ja to szczerze uwielbiam. Występy dla mnie stanowią wyzwanie, bo tę studyjną rzeczywistość muszę przenieść na scenę.

Masz coś w rodzaju planu kariery? Wiesz, dokąd podążasz?
Daję muzyce wolną rękę. Pozwalam jej, by wydostała się z mojego wnętrza na powierzchnię, nie planuję żadnych zmian. Muzyka rośnie we mnie, a ja rosnę razem z nią.

A rozumiesz te zmiany? Dlaczego po przebojowym albumie „Balancê” dwa lata temu pojawiło się refleksyjne „Xinti”?
„Xinti” jest naturalnym ciągiem dalszym tego, co rozpoczęłam na „Balancê”, choć może się wydawać inaczej. Jest też efektem tego, że z tamtym starszym materiałem spędziłam całe trzy lata w ramach trasy Balancê Tour. Po tym wszystkim marzyłam wyłącznie o tym, by wrócić do domu, spędzić trochę czasu ze sobą, nabrać sił, pomedytować. Pozwolić sobie na odrobinę introspekcji. By wszystkie nagromadzone prze te lata emocje i uczucia wydostały się wreszcie na zewnątrz... I stąd właśnie tytuł. „Xinti” oznacza „Poczuj to”.

I co dalej?
Wkrótce przyjdzie zapewne czas nagrać kolejną płytę. Ale w tej chwili jestem jeszcze skoncentrowana na tym, by dokończyć „Xinti Tour”. [W ubiegłym roku Sara musiała przerwać trasę i odwołać między innymi wrześniowy koncert w ramach festiwalu Skrzyżowanie Kultur. Powodem miał być guz mózgu, podobno szczęśliwie już zoperowany - przyp. aut.]

A gdybyś miała spojrzeć wstecz, na ostatnią dekadę?
Moja profesjonalna relacja z muzyką rozpoczęła się... 17 lat temu. A przez ostatnie dziesięć lat inwestowałam w karierę zagraniczną. Cel był prosty: chodziło o to, by moje płyty trafiły na półki sklepowe w możliwie wielu krajach. I bym od czasu do czasu mogła tam zagrać na żywo.

I to się udało.
A po drodze zbierałam doświadczenia. Rozmaite: praca w studiu, czas spędzony w trasie, spotkania z niezliczonymi artystami i dzielenie się inspiracjami. To wszystko niewiarygodnie wpłynęło na moją muzykę i na moje życie, na to kim dzisiaj jestem.

Czy twój gust ewoluuje?
Usłyszałbyś u mnie różne rzeczy, to może się trochę zmieniać, ale... Niezależnie od gatunku cenię w muzyce nieustannie to samo: szczerość, autentyzm, czyli wszystko to, co wydobywa się z wnętrza.

Spytam inaczej: z jakich rejonów geograficznych bierzesz dziś inspiracje?
Jako że sama jestem osobą o mieszanym pochodzeniu, a do tego tak wiele podróżuję, to również moje inspiracje pochodzą... zewsząd. Wpływ Portugalii i Republiki Zielonego Przylądka, w której spędziłam sporą część życia, pozostaje oczywiście kluczowy. Z tymi dwoma krajami łączy mnie najsilniejsza relacja.

Ciągle lubisz Steviego Wondera?
Niezmiennie, to wielka inspiracja!

A jak wspominasz swój epizod z konkursem Eurowizji w 1994 roku? Przysłużyło się to twojej karierze?
Eurowizja była dobrym doświadczeniem. Zadecydowała o mojej pozycji wyjściowej. A potem? Czasem pomagała, czasem przeciwnie. Gdy postanowiłam pójść swoją własną drogą, okazało się, że część publiczności wciąż była przywiązana do tego, co zobaczyła w telewizji. Ale na Eurowizji byłam tylko wykonawczynią, interpretatorką. W końcu zaczęłam rozwijać się jako kompozytorka. I wtedy okazało się, że ciągnie mnie w zupełnie inne rejony muzyki.

Kto uczył cię śpiewu i gitary? Jeśli powiesz, że sama, to nie uwierzę.
Na samym początku brałam lekcje śpiewu. Ale później rozwijałam się jako wokalistka już samodzielnie. A jeśli chodzi o gitarę, to jestem stuprocentowym samoukiem. No, powiedzmy. W moim otoczeniu zawsze kręcili się znakomici muzycy. Obserwowałam ich, uczyłam się od nich, kradłam im pomysły.

Gdybyś nie zdecydowała się na muzykę, czym prawdopodobnie zajmowałabyś się dzisiaj?
Studiowałam sztukę i design, aczkolwiek nie wyobrażam sobie alternatywy dla muzyki. Wydarzyłaby się tak czy inaczej. Tkwiła we mnie zbyt mocno, bym mogła ją przegapić.

Nadal mieszkasz w Lizbonie?
Wciąż w Lizbonie.

Czy wpływ Zielonego Przylądka na to miasto jest odczuwalny?
Wpływ Kabowerdeńczyków na Lizbonę wynika z samej ich... obecności. W innych miastach już tak nie ma, ewentualnie w mniejszym stopniu. Gdy spaceruje się ulicami Lizbony, ciągle słuchać kreolski. I coraz częściej sami Portugalczycy - szczególnie młode pokolenie - rozumieją ten język. Niektórzy potrafią się nawet nim posługiwać.

Powiedz na koniec, co myślisz o rewolucji, która z miesiąca na miesiąc obejmuje kolejne kraje Afryki i Bliskiego Wschodu?
Każdy ma prawo do wolności, w czym mieści się prawo do wyrażania własnego niezadowolenia i do walki o należne prawa. To wstyd, że nie wszyscy ludzie tak myślą. I co gorsza, to właśnie oni mają zwykle do dyspozycji narzędzia, które pozwalają im na agresywne zachowania...

źródło: t-mobile-music.pl

Nadchodzące koncerty

Brak koncertów

Przeszłe koncerty

Zapytaj o artystę

Artysta:

Proponowany termin:

Imię i nazwisko / Firma:

Email:

Dodatkowe informacje:

Zamów newsletter

Zapisz się i bądź na bieżąco.

kup BILET

Tu znajdziesz pełną listę punktów sprzedaży biletów na nasze koncerty. Więcej

GRATISY - KONKURSY

Cyklicznie losujemy darmowe bilety na nasze koncerty oraz inne upominki: płyty, plakaty, autografy. Więcej

Dołącz do nas